Czy ten tekst naprawdę jest potrzebny? Owszem. Rzecz, która wydawałaby się oczywistością, tak naprawdę wcale nią nie jest. I ja nie mam tutaj na celu obrażania kogokolwiek. To chęć usprawnienia współpracy, oszczędzenia czasu zarówno Tobie, jak i mi.
Bardzo często dostaję maile, w których otrzymuję informację: „Potrzebuję korekty książki”. No dobrze, ja bardzo chętnie pomogę, ale zdradź mi, proszę, nieco więcej. Dzięki temu oboje zaoszczędzimy sporo czasu i energii. Tym wpisem przybliżę Ci, co powinno znaleźć się w mailu, który zaowocuje świetną współpracą.
Duże znaczenie ma dla mnie to, jakiego rodzaju tekst trafi w moje ręce. Ma to też wpływ na cenę, ale o tym w innym wpisie. To, czy potrzebna jest redakcja, czy korekta tekstu, to podstawowe kryterium. Czy będzie to instrukcja gry planszowej, a może wpis na stronę internetową lub media społecznościowe? Czy poprawki mam wykonywać w pliku w dokumentach Google, czy w pliku PDF? Czy tekst ma 20 000 znaków ze spacją czy 40 000? Te i wiele innych czynników mają wpływ na określenie tego, ile czasu szacunkowo poświęcę na wykonanie korekty tekstu, jaka będzie stawka oraz, przede wszystkim, czy mogę się podjąć współpracy.
Co zrobić przed wysłaniem tekstu do korekty?
No dobrze, książka napisana i co teraz? Od czego zacząć? Już wiesz, że ktoś taki jak ja istnieje. I być może wiesz (a ja wiem na pewno), że mnie potrzebujesz. Po napisaniu książki dobrze jest trochę od niej odpocząć. Serio, ja się domyślam, że czujesz ekscytację i chcesz, żeby jak najszybciej ujrzała światło dzienne, ale lepiej zrobić to jednak „na chłodno”. Weź głęboki oddech, odłóż książkę na jakiś czas i zajmij się życiem. Po kilku dniach wróć do tekstu i przeczytaj ze świeżym spojrzeniem i dystansem. Popraw ewentualne błędy językowe czy ortograficzne, które już na pierwszy rzut oka Ci się nasuwają. Tym sposobem wykonasz własną wstępną redakcję tekstu, a dzięki temu po prostu zaoszczędzisz.
Zwróć uwagę na format pliku – w przypadku plików do redakcji, które obsługuje się w Wordzie ( w trybie śledzenia zmian, tak aby autor miał pełną kontrolę nad stanem swojego tekstu), prawidłowe formaty to docx., doc. i odt. Natomiast plik do korekty wyślij w formacie PDF, ale tu pamiętaj, mówimy o pliku po profesjonalnej redakcji i składzie. Nie chodzi o samodzielnie wygenerowany PDF z Worda. Wisienka na torcie – nazwa pliku. To, wydawałoby się, mało znaczące działanie robi różnicę w odbiorze. Zadbaj o to, aby to nie był przypadkowy ciąg znaków, a nazwa związana z tekstem, jak na przykład tytuł publikacji czy Twoje imię i nazwisko, plus dopisek „do redakcji”.
Jakie informacje zawrzeć w mailu do korektorki?
Pierwsza i najważniejsza: przedstaw się. Mogłoby się wydawać, że brak tego elementu to wyjątkowe sytuacje. Niestety tak nie jest. Zdarza się to bardzo często, a przecież to podstawa komunikacji – nawet tej w internecie. Dobrze jest wiedzieć, do kogo się zwracamy, a fakt, że rozmowa nie odbywa się „face to face”, dodatkowo utrudnia tę konkretną kwestię.
Ważna jest również informacja o rodzaju napisanego tekstu. Jaki to gatunek? Czy to treść na blog, książka czy może e-book? Ile znaków ze spacjami ma tekst? Napisz coś o swoim dziele. A najlepiej będzie, jeśli wyślesz próbkę, czyli na przykład jeden rozdział z książki. Na tej podstawie jestem w stanie zorientować się, z jakim tekstem mam do czynienia, i mogę przygotować wycenę.
Napisz, jaki termin realizacji jest dla Ciebie ważny, o ile zależy Ci na czasie. Jeśli nie, zapytaj o najbliższy wolny termin.
Istotną kwestią jest też to, czy oczekujesz ode mnie redakcji, czy korekty. Jeśli nie wiesz, czym się różnią te dwa pojęcia, zachęcam do przeczytania wpisu Redakcja, korekta, rewizja – co to jest?. To też pozwoli mi na łatwiejszą wycenę, ponieważ stawki za redakcję różnią się od tych za korektę.
To naprawdę niewielki wysiłek, a uwierz, że bardzo usprawnia cały proces. Ty jesteś zadowolona, bo w odpowiedzi na maila otrzymujesz jasną informację, a ja – ponieważ mogę Ci jej udzielić bez dodatkowych pytań o szczegóły, które zabierają czas.
W zawodzie korektora pracuję już kilka dobrych lat i często spotykałam się z sytuacjami, gdy wiadomości od autorów były nie do końca czytelne i pełne.
Poznajmy się, to z pewnością zaowocuje!
Jak widać, praca korektora to nie tylko wychwytywanie przecinków postawionych nie tam, gdzie trzeba. To też komunikacja. Bardzo ważne jest dla mnie to, kto siedzi po drugiej stronie, to kim jesteś, jaki masz styl pisania. Lubię poznawać osoby, z którymi pracuję, bo wtedy potrafię bardziej zaangażować się w konkretny tekst. Więc jeśli możesz poświęcić kilka minut na podanie mi tych informacji, to zapewniam, że nasza współpraca przebiegnie dużo sprawniej i korzystniej.
A jeśli chcesz wiedzieć o mnie więcej, zapraszam do zakładki O mnie. W skrócie: na rynku korektorskim działam już od kilku lat. Odbyłam kilka kursów online (jestem na przykład po kursie korekty u Ewy Popielarz). Możesz mnie znaleźć też w mediach społecznościowych. W pracy korektora uwielbiam ciągłe poznawanie nowych rzeczy, tak naprawdę w każdej chwili pracy dowiaduję się czegoś ciekawego. Jestem nie tylko kimś, kto nanosi poprawki na Twój tekst, ale kimś, kto angażuje się w to, żeby był jak najlepszy. Z jednej strony – ma być jak najbliżej ideału (choć chyba się zgodzimy, że taki nie istnieje), z drugiej – Twój styl ma być zachowany i dzieło ma pozostać TWOJE. Ja tu tylko pomagam dopieścić szczegóły (mniejsze lub większe). Chętnie pomogę i Tobie!